czwartek, 2 kwietnia 2015

K. B

Każdy w swoim życiu spotyka na swojej drodze masę ludzi, którzy w większym lub mniejszym stopniu pozostawiają po sobie ślad. 

Chyba biorąc pełną odpowiedzialność za swoje słowa mogę napisać, że mam to szczęście, iż z reguły trafiam na ludzi... w porządku. 
Tak, dokładnie. Moi znajomi są w porządku. Nie chcę w tym wpisie ubliżyć komukolwiek, nie chciałabym by ktokolwiek poczuł się pominięty lub niedoceniony, bo nie w tym rzecz. Trudno pisać o kimś z kim rozmawia się codziennie. Z kim się regularnie spotyka, pije kawę, herbatę, ogląda filmy. Dlatego słów kilka napiszę  o drobnej kobietce, która oprócz wielu przemilczanych poranków i wspólnych kolacji, wniosła do mojego życia sporo cennych uwag, którymi postanowiłam się z Wami podzielić. 

Krótki i treściwy opis samej zainteresowanej? Chyba najlepiej będzie przytoczyć fragment jej wypowiedzi.
"Najpierw rura od pralki wyleciała i zalałam sąsiadów, a jutro przychodzi hydraulik podłączyć pralkę. Potem urwałam klapę od kibla, prawie zacięłam się w łazience. A potem jak wynosiłam śmieci to tak zawiało, że rozwaliło całą siatkę i śmieci rozwiało przed blokiem. :( (...) Wbrew temu mam dobry humor, co dziwne. I nawet się śmiałam jak goniłam śmieci przed blokiem, a potem stwierdziłam, że to bez sensu bo co chciałam chwycić to wywiewało."

Kasia.
Jak się Kasię poznaje to się wie, że to człowiek na całe życie. 

Czego nauczyła mnie Katarzyna? 

1. Naleśniki z porem + sos śmietankowy. - niebo dla podniebienia, możecie być pewni. Proste, a sama w życiu bym na to nie wpadła. Sama, w życiu bym nie sięgnęła po pora. 
2. Placki z łyżki jogurtu naturalnego, łyżki mąki i jajka + owoce i sos jogurtowo - miodowy. - chyba nie trzeba komentować. 

3. Twaróg + dżem to jedno z lepszych połączeń. Zdecydowanie.
4. Zacieki na lustrach, szybach najlepiej schodzą mydłem. Żaden ocet. Woda, gąbka, mydło i możecie przeglądać się z każdej strony bez tego całego syfu. No i nie śmierdzi.
5. Jenga i inne gry towarzyskie to najlepszy sposób na spędzenie wolnego wieczoru.


UWAGA, DUŻO ZDJĘĆ.
Kochana Kasiu, mam nadzieję, że darzysz mnie tak samo dużą sympatią jak ja Ciebie. Siedzisz sobie w tym Poznaniu, masz tam swoją ukochaną ekipę, ale to do Wrocławia, zawsze będziesz wracała z ogromnym sentymentem. Dzięki mnie. I Klaudynie. I Margoli. :D
Skóra, trampeczki, chusteczki i mogłyśmy podbijać Wrocław. Taki byłyśmy młode i szalone. 


Zdarzało nam się też wygłupiać. Śmieszki, hiszki, sama pewnie doskonale wiesz o czym mówię. 

Euro 2012, roznoszenie balsamów rozgrzewających i wierne kibicowanie.
Polska - Czech, ul. Oławska. Pamiętam jak po meczu Polska - Rosja podałaś mi swoje ciasto. Było tak słodkie, że do teraz przekręca mi kubki smakowe jak o tym pomyślę. Ale było smaczne, naprawdę.

Fly or die, Stara Drukarnia. Najlepsze imprezy tylko z Białaskiem. Najwięcej pieniędzy wydanych przy barze, tylko z Białaskiem. Powrót do mieszkania o 7:30 i to Twoje przekonywanie wszystkich wkoło, że nigdy więcej nie sięgniesz po Lubelską. No i nie sięgnęłaś. Brawo!



Selfie musi mieć w sobie to "coś". To selfie - zdecydowanie to ma. 
Jak dla mnie to najlepsze nasze wspólne zdjęcie. Wiem, że uważasz tak samo. 

Opener 2013. Bus pana Włodasa, dni spędzone na plaży, wieczory zachlane, poranki zarzygane. Było wspaniale. A wszystko dzięki Tobie, kochanie. <3

Najlepsze!

Pizza, piwko, plaża, Sopot. Coś więcej potrzeba do szczęścia? Eee, oprócz tego, żeby mieć to za niedługo na co dzień, to chyba nie. 

Sportowe dziewczyny. Kasiu, z tego miejsca dziękuję Ci za całą tą sportową oprawę, którą stworzyłyśmy wokół siebie przez cały czas mieszkania razem. Dziękuję Ci za to, że podobnie jak ja zauważyłaś, że przez ćwiczenia tylko tyjemy. Smutne jest to, że nie udało nam się zrealizować wyjścia z Robertem na tenisa (btw, ostatnio znów mi o tym pisał), ale na lodowisko na koniec miasta pojechałyśmy! Dziękuję Ci za miliony przebieganych wspólnie kilometrów, miliardy przekleństw, które Gocha ma zarejestrowane na swoim ajfonie podczas wykonywaniu pośladków z Mel B i za Twoją wiarę, że w końcu uda Ci się zrobić ten wymarzony szpagat.  

Wspólne karmienie kaczek, spacery na wały i tysiące tych samych foteczek. Tęsknisz za tym, prawda? Ja, kaczki i wały również tęsknimy. Trasa biegowa nadal nieodkryta na nas czeka. 

Na koniec chcę Ci powiedzieć, że mimo, iż nigdy nie byłam w Anastazewie, to kocham to miejsce. I odwiedzę Cię tam czy tego chcesz czy nie. 

I Leona też muszę poznać, bo widzę, że ładny z niego rozrabiaka. 


Gdybym miała wybrać jeden filmik z serwisu youtube, który kojarzyłby mi się tylko i wyłącznie z Tobą, na pewno byłby to ten majstersztyk. 




No, kompletnie konkretnie...pomyśleć, że to wszystko zaczęło się od pożyczenia długopisu przed testem z biofizyki. 


Love, 
Gosia.

1 komentarz:

  1. Btw "...wieczory zachlane, poranki zarzygane. Było wspaniale." -najbardziej poetycki fragment tego wpisu :D

    OdpowiedzUsuń