sobota, 18 kwietnia 2015

Północ.

Północ. Zazwyczaj pod presją konieczności wstawania o 5, ciężko jest zasnąć. W moim przypadku północ to taka granica, kiedy już definitywnie powinnam leżeć i liczyć barany. Nigdy nie pomogło. Przez to przerzucanie się z boku na bok, bardzo często ludzie cierpią na różnego rodzaju nerwice. Bo to takie koło, które samo się napędza. Musisz wstać, więc się denerwujesz. Denerwujesz się bo nie umiesz zasnąć. Nie umiesz zasnąć, więc znów się denerwujesz. Jesteś zdenerwowany, więc nie zaśniesz. To co dzieje się w naszej głowie ma ogromny wpływ na to co dzieje się z naszym ciałem, a przede wszystkim z naszym sercem. Jeśli ta niewielka pompa ssąco - tłocząca przyspiesza, możesz być pewny, że jest to gwarancja uniesień, wzruszeń, a jednocześnie tęsknoty. Tęsknoty za spokojem.

Mimo, że to właśnie północ wprowadza do mojego życia pewien rygor i hierarchię, większość moich znajomych wie, że to własnie północ jest tym, do czego ostatnio zmierza każda moja myśl. 
To, że Gdańsk jest pięknym miastem wie każdy, kto miał okazje iść przez ulicę Długą i Długi Targ, spoglądać na Panienkę z okienka, spacerować po deptaku przy Motławie, pić herbatę w kawiarni Retro, karmić mewy na plaży w Jelitkowie, pić piwo na molo w Brzeźnie i biegać po parku Oliwskim. W moim przypadku oprócz wszystkich tych atrakcji, jest coś jeszcze. Od 9 roku życia, przez pięć następnych lat, rok w rok, jeździłam na ulicę Tatrzańską i spędzałam najpiękniejsze chwile z rodziną. Brzmi słabo, ale dokładnie tak było. To tam dowiedziałam się, że kołaczyki są tylko na Śląsku. I to tam obiecałam sobie i mamie, że jak będę duża to tu zamieszkam, a ona jak tylko będzie mogła będzie mnie odwiedzać. A ja miałam mieć przystojnego męża Łukasza, dom z widokiem na plażę i biszkoptowego goldena. Aktualnie nic tego nie zapowiada, ale też moje wymagania się zmieniły. Może być mieszkanie, może być kundel, a mężczyzna może być, ale nie musi. No i niekoniecznie Łukasz. 


Z racji tego, że sporo dodaje tu zdjęć, tym razem nie będzie inaczej. :)

Trasa Pszczyna - Gdańsk Oliwa. Ja i moje wspaniałe kuzynostwo. Jak to ostatnio powiedziała Ola (ta najbardziej na prawo) - "Gosia, wtedy jeszcze byłaś najwyższa." Dokładnie. Najwyższa, jako jedyna miałam piersi i wydawało mi się, że jestem taka dorosła. Teraz nie dorastam im do pięt, cycki mamy wszystkie, a Kuba, to nawet zarabia.

Romantycy. Zdjęcie było robione w 2004 roku. Zabawne, że 10 lat później, zupełnie nieświadomie odwiedziliśmy dokładnie te same miejsca. 

Wrzesień 2014.

Już wiem skąd teraz te zmarszczki na nosie. 

Stylowy kuzyn Gracjan, stylowa ja. Park Oliwski - zdecydowanie moje ulubione miejsce. Jakbyście kiedyś byli w Gdańsku, Oliwę obierzcie jako podstawowy punkt wycieczki. 

Nic się nie zmieniło, prawda? Oprócz tego, że teraz brakło mi odwagi żeby stąpać po śliskich kamieniach. 
Cudownie!

Pazerne mewy. 

Brudny, ale przepiękny, wzburzony Bałtyk. W takim wydaniu kocham go najmocniej. Najlepszy szum, najprzyjemniejszy wiatr. <3

Ludzie stale mnie zaskakują. 


A o takie spędzanie wolnego czasu od września, modlę się co wieczór! ^^



Ja wklejona na plażę w Brzeźnie. Spacerowiczka, po prostu. 
 
Co do wiatru, to ten nadmorski naprawdę mi nie przeszkadza. Nawet załzawione oczy, podarte włosy, obszczypane usta i wiecznie czerwony nos (dlatego czarno białe zdjęcie), mnie nie zniechęcają. 

A to na koniec. Zapiera dech, prawda? Zachęca? Daje powód do tego, żeby tęsknić? Generalnie szybko przywiązuje się do ludzi, do miejsc z resztą podobnie. Ale w życiu nie pomyślałabym, że podobnie jak tęsknie za przyjaciółmi, będę tęskniła za jakimkolwiek miejscem. A za Gdańskim - tęsknie okropnie.

Czy we Wrocławiu mi źle? Broń Boże. Czy Wrocław mi się nie podoba? W życiu nie przeszłoby mi to przez gardło. Jest pięknym miastem, wspaniale się rozwijającym, dającym ogromne możliwości, ale to do Gdańska mam ogromny sentyment i aktualnie to z tym miastem chciałabym wiązać swoją przyszłość. 


Dobranoc,
Gosia.

2 komentarze:

  1. Gosiu, wyjezdzaj na polnoc do tego Gdanska, bedzie do kogo jezdzic na wczasy :D Jeju, ostatnio zawsze sie denerwuje, ze nie umiem zasnac. Epidemia bezsennosci niczym w Sto lat samotnosci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gocha....przeczytałem od dechy do dechy.Dla mnie bomba.Śmiałem się,rozmyślałem,marzyłem,płakałem.Jesteś wspaniałą kobietą ,TAK KOBIETĄ a my cały czas widzimy w tobie tą malutką Gosię.........przepraszam........

    OdpowiedzUsuń